Strona główna CfO
Forum Porcupine Tree Forum Porcupine Tree Forum Porcupine Tree
 
Marillion, Marbles Tour... 17/18.05.2004 Kraków

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum CfO - forum Porcupine Tree Strona Główna -> #moje wielkie koncerty#
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stalker and parsival
CfO Beton


Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 6855

PostWysłany: Czw Mar 24, 2005 14:06    Temat postu: Marillion, Marbles Tour... 17/18.05.2004 Kraków Odpowiedz z cytatem

Prawd? powiedziawszy spodziewa?em si?, ?e o tych koncertach napisze tutaj Malkavian... ale skoro tego jeszcze nie zrobi?... có?... w takim razie ja spe?ni? t? powinno??... bo jest o czym pisa?... Smile

I Marbles Square Heroes - 17.05.2004

Jest pi?kne, ciep?e, majowe popo?udnie... na krakowskim rynku zebra?o si? mnóstwo ludzi... wszyscy czego? niecierpliwie wyczekuj?, trzymaj? w r?kach aparaty fotograficzne, rozmawiaj? podekscytowani... Niecodzienny widok...

Podchodzi do mnie oko?o trzydziestoletni m??czyzna

- Przepraszam, co tu si? dzieje? - pyta, spogl?daj?c na t?um zgromadzony pod empikiem - jaki? koncert?

- Tak - odpowiadam - Marillion....

- Przepraszam, co pan powiedzia????

- Marillion - odpowiadam z u?miechem - ale w tym momencie nie musz? ju? nic dodawa?, bo na prowizoryczn? scen? wchodz? Trewavas, Rothers i Ejcz...

- Nie wierz?... - s?ysz? jeszcze z ust mego rozmówcy...

Ale nie my?l? ju? o nim tylko o tym, co ma za chwil? nast?pi?... o planowanym akustycznym koncercie mojego ukochanego zespo?u.
Co zagraj?? Oby tylko nie sko?czy?o si? na 4 cz??ciach marbles... mo?e jakim? cudem pojawi si? Lavender??? Albo nawet nie... wystarczy Easter... please...

Ejcz co? pod?piewuje, jest w bardzo dobrym humorze... mo?e ten koncert potrwa troch? d?u?ej?

Pó? godziny... mówi kto? stoj?cy obok...

Oby

No i zaczyna si?... pierwsza szklana kulka wystrzelona zostaje w powietrze... pianinko, Steve H, Kraków, Rynek, wiosna, magia... magia znana tylko z ba?ni...

3 minuty pó?niej ju? wiem, ?e nie sko?czy si? na 4 cz??ciach marbles... Rothers rozpoczyna delikatnymi akordami "Don't Hurt Yourself" Jeszcze nie znam na pami?? ca?ej nowej p?yty, ale ten utwór chodzi za mn? od paru dni, wi?c po cichu sobie pod?piewuj?... ch?on? niesamowity nastrój tej prostej, a zarazem pi?knej piosenki... ju? wiem, ?e ka?dy utwór, który us?ysz? podczas tego koncertu pozostanie we mnie do ko?ca ?ycia...

Sko?czyli, gromkie brawa... co zagraj? za chwil?... chwila niepewno?ci i...

Niekontrolowany wybuch rado?ci, ?zy na twarzy... "This is the 21st Century' ... nie wierz?... to zbyt pi?kne by by?o prawdziwe...

ale oni graj? ten utwór... graj? go w niezwykle prosty sposób... zupe?nie jak ja od czasu do czasu na jakiej? imprezie... H brzd?ka co? na pianinku Pete i Steve plumkaj? co? na gitarach... sielski, anielski nastrój, ciep?e, majowe popo?udnie...

i pora ju? na kolejne nagranie... nowy przebój.. You're gone... bez zadnej elektroniki, bez ?adnych kombinacji... wci?? zabawa na trzech instrumentach...

Ci??ko w to uwierzy?... legendarny zespó?, otoczony nieprawdopodobnym kultem, gra pod go?ym niebem.... obok ko?cio?a mariackiego, jakby byli ulicznymi grajkami...

H powiedzia? kiedy? w wywiadzie udzielonym Piotrowi Kaczkowskiemu ?e muzyka powinna by? bezp?atna... i 17.05. pokaza? ?e to nie tylko s?owa, ?e mog? zagra? koncert na który ka?dy b?dzie móg? wej??, podczas którego ka?dy, nie p?ac?c ani grosza b?dzie móg? ich pos?ucha?...

"Driving from Zurich to Cracow"... to ju? "80 Days"...

Zapowiadaj? ?e b?d? ko?czy?... to prowokuje publiczno?? do wyra?ania swoich ?ycze?:
"Made Again!", "Lavender!"... ale graj? "Answering Machine"... klaszczemy w d?onie, oddychamy ciep?ym, wiosennym powietrzem i modlimy si?, ?eby nie by? to jeszcze koniec...

Ale nie... to jeszcze nie jest koniec... "Cover my eyes"... jak ja kocham ten utwór... cudnie popowy, pi?kny, rozmarzony... nie ma w nim ?adnej wymuszonej, bufonowatej progresji... i ten delikatny, smutny g?os H, który ju? zachwil? za?piewa na po?egnanie "Easter"... i tyle... teraz biegiem do Klubu pod Przewi?zk? gdzie p. Jerzy Skar?y?ski zaprezentuje DVD Brave Live... a potem ju? tylko oczekiwanie na koncert w Hali Wis?y...

II Sheltering in Doorways of Cracow, 18.05.2004

Tego koncertu nie zapomn? do ko?ca mojego ?ywota... z kilku powodów.. po pierwsze dlatego, ?e nie licz?c akustycznego koncertu na rynku krakowskim, który jednak by? tylko pewnym przedsmakiem prawdziwej uczty by? to mój pierwszy bezpo?redni kontakt z zespo?em Marillion... z zespo?em na którego koncert czeka?em ju? od prawie 10 lat...

Po drugie Smile...
Gdy ju? czeka?em na koncert zobaczy?em pewnego kolesia, który oglada? sobie ok?adk? Brave Live... zaintrygowany tym wydawnictwem poprosi?em owego jegomo?cia o pokazanie mi na chwilk? owej p?yty... w taki oto sposób pozna?em jednego z moich najbli?szych przyjació?... czyli znanego wam wszystkim Malkava... Smile ... hugs... Smile

A trzecim powodem dla którego nic nigdy nie wyma?e tego wydarzenia z mojej pami?ci jest najzwyczajniej w ?wiecie to, ?e by? to najwspanialszy pod ka?dym wzgl?dem koncert na jakim by?em...

Rozpocz?li od Invisible Mana... ciarki bieg?y po plecach ju? od pierwszych sekund... "Sheltering id doorways of Venice, Vienna, Budapest, CRACOW, Amsterdam"... pami?tasz Malkav, jak wydarli?my si? przy tym Cracow? Smile a? Hala si? zatrz?s?a w posadach Smile

Zagrali ca?? podstawow? wersj? Marbles... tylko Drilling Holes wylecia?o, zast?pione przez The Damage... szkoda ?e nie przez Ocean Cloud, ale to nieistotne...

... wa?ne ?e by? Neverland... wa?ne ?e H uniós? w gór? r?ce i szybowa? nad nami a ja lecia?em razem z nim i wszystkimi zgromadzonymi w Hali Wis?y... gdzie? w dal... gdzie? do Nigdzie?wiata... z jakim wzruszeniem patrzy?o si? na te przytulone do siebie pary... "Wendy, darling, in the kitchen, with your dreams"...

i 15 minut przerwy na papierosa, na och?oni?cie z tych niesamowitych wra?e?... powrót do rzeczywisto?ci... za 10 dni matura???

Ale d?ugo o tym na szcz??cie nie my?la?em... bo wrócili na scen?... i w stron? H poszybowa? czerwony kwiat...

Sk?d on si? tam wzi??? Tak jakby kto? wiedzia? ?e za chwil? zagraj? '21 stulecie' i H za?piewa o kwiatach i o pi?knie... i b?dzie bawi? si? tym podes?anym przez jak?? fank? kwiatem... magia... powiadam.. magia... nie umar?a...

Co dalej? Quartz - drapie?nie, mocno... rockowy zastrzyk energii jak?e potrzebny na koncercie... ten kawa?ek zawsze kojarzy? mi si? z Hatesong Porcupine Tree... ta sama z?o??, powtarzaj?ca si? ca?y czas partia basu... cudo...

Ale có? znaczy taki Quartz przy tym co nast?pi za chwil?? Przy tym wybuchu ekstazy w?ród zebranych gdy pop?yn? pierwsze d?wi?ki Bridge? A po nim Living With the Big Lie... soczyste, rozrywaj?ce serce fla?olety sp?ywaj?ce spod palców Rothersa niczym ?zy na twarzach fanów...

I ta melancholia w g?osie H, która za chwil? przerodzi si? w z?o??, krzyk buntu... "You get used to it"...

No to teraz Runaway - my?l? sobie... ale nie.. jest jeszcze pi?kniej ni? my?la?em...

"She bought a bottle of cider
From the shop on the corner
They didn't stop her
Thought she was older"...

tak, to jest ten kawa?ek... to jest to co kochamy... to jest The Party... AAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!

Za chwilk? poskaczemy pzy "Between You And Me"... wzruszymy si? przy "Estonii"... zedrzemy do reszty gard?a przy "The Uninvited Guest" i "Cover my Eyes"...

a na koniec odpalimy zapalniczki po raz ostatni... po?egnaj? si? "Easter"... i na tym si? sko?czy...to ?wi?to.. ten wielki dzie?, jeden z najpiekniejszych dni ?ycia...

WRACAJCIE!!!!!!!!!!!!!!

Zabrak?o "The Great Escape", zabrak?o "Ocean Cloud"... ale podczas tego koncertu ostatecznie przekona?em si?, ?e memu sercu bli?sze s? dokonania Marillion ze Stevem Hogarthem... ?e zarówno muzycznie jak i wokalnie te nagrania oddzia?uj? na mnie mocniej i wi?cej dla mnie znacz? ni? dorobek zespo?u z ery Fisha...

i tak ju? zostanie... a Marillion pozostanie najwa?niejszym zespo?em mojego ?ycia... i ani Porcupine Tree ani nikt inny nie b?dzie móg? tego zmieni?...
Wink
_________________
Now is the time to relaunch the dream weapon
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij email
trainman
CfO Beton


Dołączył: 09 Lut 2005
Posty: 1732
Skąd: wawa/jezow

PostWysłany: Czw Mar 24, 2005 14:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wypada tylko bardzo zazdroscic Smile oby jeszcze kiedys zawitali do polski, wtedy tez postaram sie ich ugoscic jak najlepiej potrafie Smile
_________________
when the music's over, turn off your calculator.
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij email
Malkavian
ma gadane


Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 887
Skąd: Krk

PostWysłany: Czw Mar 24, 2005 15:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Matko swi?ta ale PATOS Very Happy

Oj Stalker, Stalker... ja to wszystko pami?tam, przecie? to najwazniejszy koncert mojego ?ycia by? Wink Heh, wykrzyczane "Krakow" w Invisible Manie, dzie? wcze?niej alkoholowa wymiana pogl?dów z muzykami, znajomymi itd., klimat Hali Wis?y czy has?o "poca?owa?a mnie... no dwa razy"... takich rzeczy si? nie zapomina... Ja to widzia?em nast?puj?co Wink

20.15

Jest pi?tna?cie po ósmej. Jakie? trzydzie?ci minut wcze?niej ze sceny zszed? norweski zespó? Gazpacho. Sze?cioosobowy sk?ad, w tym skrzypek i flecista, ?ywio?owe utwory z dwóch i jak dot?d jedynych p?yt zespo?u, muzyka ?wie?a, przebojowa i mocna - w kilku momentach brzmieli jak Dream Theater vs. Jethro Tull! Panowie zagrali oko?o czterdziestu pi?ciu minut, dostali ca?kowicie zas?u?one d?ugie owacje, spakowali swój sprz?t i ulotnili si? ze sceny. Teraz pozostaje tylko czeka?...

A jak wygl?da uk?ad gwiazdy wieczoru? Perkusja Mosley'a po stronie lewej, wg??bi po prawej klawisze Kelly'ego, przed nimi techniczni szykuj? ju? gitary dla Steve'a Rothery'ego, po drugiej stronie za? bas dla Pete'a Trewavasa. Dwóch cz?onków ekipy przenosi znajomy fortepian Yamahy w okolice ?rodka sceny... (sk?d znajomy, o tym za chwil?). Przez przeszklony dach Hali Wis?y przedzieraj? si? ostatnie promienie zachodz?cego s?o?ca ust?puj?cego ci??kim chmurom...

Dzie? pierwszy

Dla ka?dego fana-Krakowianina (i nie tylko) ?wi?to zacz??o si? dzie? wcze?niej o godzinie szesnastej na Rynku G?ównym. Wtedy to, zaraz po hejnale, na prowizorycznej scenie stoj?cej przy wej?ciu do pewnego bardzo znanego sklepu promuj?cego swoj? dzia?alno?? has?em "pe?na kultura" (no prosz?, nawet ?adnie wybrn??em) pojawili si? Pete Trewavas, Steve Rothery i Steve Hogarth. Trzy pi?te Marillion. Instrumentarium - klawisze, akustyczne 6 i 12-strunowe basy i dwie gitary akustyczne. Panowie gitarzy?ci potrzebuj? jeszcze chwili na dostrojenie sprz?tu, zaczyna wi?c sam Hogarth. Siada przy klawiszach Yamahy (nazwa zosta?a fachowo zaklejona ta?m? izolacyjn? - pozosta?a tylko wymowna literka "h") i intonuje pierwsz? cz??? utworu tytu?owego z najnowszej p?yty. Potem - Don't Hurt Yourself. Nie dziwota, w ko?cu to promocja Marbles. Chwila przerwy i przepi?kna akustyczna wersja This is the 21st Century. Opad szcz?ki murowany. Nawet ci, którzy nie bardzo wiedzieli, co odbywa si? w?a?nie na Rynku kiwaj? z aprobat? g?owami. A potem panowie id? za ciosem. You're Gone kapitalnie brzmi?cy w wersji na dwie gitary, 80 Days, The Answering Machine. Koncert przewidziany by? na dwadzie?cia minut. Gdzie tam! Z widowni dobiegaj? kolejne ?yczenia, a to Easter, a to Made Again... Steve i Pete przygotowuj? gitary, a tu H niespodziewanie zaczyna gra? Cover My Eyes tylko z towarzyszeniem fortepianu. Przepi?kny moment. Chyba nawet pi?kniejszy od odegranego za par? chwil ?obowi?zkowego? Easter...

Po samym koncercie mia?o miejsce spotkanie, na którym to muzycy podpisywali p?yty, pozowali do zdj??, pocieszali ludzi, uzdrawiali chorych i cierpi?cych. Po prawie godzinie stania w niemi?osiernym t?umie i kilku mniej lub bardziej udanych próbach przepchni?cia si? przez ?cian? ludu uda?o mi si? wreszcie dosta? do komnaty, gdzie zespó? rezydowa?. Mój plan zak?ada?, ?e wejd? tam z dziewczyn? i damy panom w prezencie kulki, dok?adnie takie, jak na ok?adce Marbles, ale tak si? nieszcz??liwie z?o?y?o, ?e napieraj?cy t?um nas rozdzieli? i jedyne, co mi przysz?o to podsun?? panom p?ytki do podpisu, pogada? chwilk? z H'em i wyjawi? cz??? naszego zamierzenia. Mimo niesprzyjaj?cych wiatrów uda?o si? w ko?cu wr?czy? kulki i wszyscy ?yli d?ugo i szcz??liwie w oczekiwaniu na nast?pny wieczór...

Pozdrowienia dla Wojtka z Kielc (ci, którzy byli na Rynku wiedz?, o co chodzi z pogod?, deszczem, urodzinami i piwem dla Steve?a Hogartha;)))

(Nie)widzialny cz?owiek

...Wieczorna szarówka skutecznie psuje ca?y klimat. Nie b?dzie tej dusznej i mrocznej atmosfery otwieraj?cego "Kulki" The Invisible Man. Wielka szkoda. Jak to okre?li? jeden ze stoj?cych obok mnie fanów - "Przy tym ?wietle b?d? musieli zagra? Visible Man!". Publiczno?? po lewej stronie o?ywia si? i dok?adnie o godzinie 20.17 na scenie pojawia si? Mark Kelly. Chowa si? z ty?u za pot??nym zestawem Korga. Przed stanowiskiem klawiszowca lokuje ju? Steve Rothery. To jest co?! Zobaczy? w akcji jednego z najlepszych gitarzystów ?wiata i to jeszcze trzy metry od siebie. Nast?pni pojawiaj? si? Ian Mosley i Pete Trewavas. Publiczno?? podrywa si? wraz z pierwszymi taktami Niewidzialnego cz?owieka. I wtedy pojawia si? ON. Przyciasny granatowy garnitur, niedbale zawi?zany krawat, czarne pr??kowane spodnie i bezoprawkowe oktagonalne okulary. Burza braw wita wchodz?cego Steve'a Hogartha. The ceremony is about to begin...

Charyzma i talent aktorski H'a s? bezsprzeczne. On nie tylko ?piewa o znikaj?cym cz?owieku. On si? nim staje... Ka?dy ruch cia?a, ka?dy gest... Tonie w mocnym niebieskim ?wietle... Ka?dy rytm natychmiast podchwytywany jest przez zgromadzonych. Wystarcz? dwa kla?ni?cia lidera Marillion. I oczywi?cie s?ynny ju? wers Sheltering in doorways of Venice, Vienna, Budapest, Krakow and Amsterdam z obowi?zkowo odkrzyczanym "Krakowem"... Solówka Kelly'ego wgniata w ziemi?. Hogarth ju? sta? si? niewidzialny. Stoi wyprostowany jak struna, wpatrzony gdzie? w dal. Steve Rothery po raz pierwszy (i oczywi?cie nie ostatni) tworzy rozleg?e d?wi?kowe pasa?e. Pierwsze 14 minut za nami, Hogarth zdejmuje wreszcie groteskow? marynark?, pochyla si? nad swoj? klawiatur?, tym samym zestawem z charakterystycznym "h" i intonuje pierwsz? cz??? Marbles. Kilka osób podnosi szklane kulki. Nostalgiczno-ezoteryczny klimat nie trwa jednak d?ugo, bo oto nowoczesny perkusyjny loop wystrzeliwuje marble gdzie? daleko w niebo. Albumowa wersja You're Gone od?piewana przez ponad tysi?c garde? (to ci najwierniejsi fani, którzy zapoznali si? nowymi tekstami). Dalej przepi?kna i rewelacyjnie przyj?ta przez publiczno?? (zupe?nie jakby si?gali po ca?kowity klasyk...) Angelina - dzwoni jeszcze w uszach ...lonely man best friend... H znów siada za fortepianem. Marbles II poszerzone o przepi?kne solo Rothersa. Ale ju? po chwili obydwaj panowie si?gaj? po gitary akustyczne. Don't Hurt Yourself. Gremialnie od?piewany i obowi?zkowo odskakany. Rothery ju? nawet za dotkni?cie strun otrzymuje od publiki gromkie brawa. W trakcie Fantastic Place w gór? w?druje moja zapalniczka. Zaraz potem nast?pna i nast?pna... Splecione r?ce zakochanych par i setki garde? wtóruj?ce Hogarthowi: -Take me to the fantastic place, keep the rest of my life away... Steve okrasza utwór n-t? ju? solówk? na tym koncercie.
Kolejne Marble. Chyba najpi?kniejsza miniaturka ze wszystkich czterech. To ta o wystrzeliwywaniu kulek rakiet? tenisow?... A potem... Niespodzianka. The Damage znany tylko i wy??cznie z dwup?ytowej edycji najnowszej p?yty. Co z tego? I tak wszyscy znaj? ka?dy wers. Migoc? ?ó?te ?wiat?a, na scenie bezsprzecznie króluje H. Ta?czy, biega od jednego kra?ca sceny do drugiego, gra na ró?nych tamburynach i grzechotkach. Prawdziwy frontman.
Wybrzmiewa ju? ostatnia cz??? Marbles. P?ynne przej?cie i s?ycha? ju? tylko dudni?cy fortepian Marka Kelly'ego. Teraz zaczyna si? prawdziwe misterium. RE-WE-LA-CYJ-NA wersja Neverland z mia?d??cymi solówkami Rothery'ego. Ca?a Hala Wis?y odlatuje. Niebieskie ?wiat?a, Hogarth ju? unosi si? jakie? trzydzie?ci centymetrów nad ziemi?, podobnie jak my wszyscy... But when you're gone I never land In Neverland... Najpi?kniejszy moment ca?ego koncertu... Ju? wszyscy lataj?...

Pi?? minut przerwy. Dok?adnie tak jak dwa dni wcze?niej w Bydgoszczy. Zapalaj? si? boczne ?wiat?a. Szybka wymiana zda? ze zgromadzonymi wokó? znajomymi. Natychmiast pada stwierdzenie "no to teraz dwudziesty pierwszy wiek"... Nieca?e trzy minuty pó?niej hipnotyczny perkusyjny loop rozchodzi si? po ca?ej sali. Po genialnym Neverland magia nie opuszcza Hali Wis?y. This is the 21st Century. Z nieco skrócon? cz??ci? instrumentaln?, ale nadal przepi?kny i poruszaj?cy. W pewnym momencie na scenie l?duje bukiecik czerwonych kwiatów. H podnosi go, w?cha i wk?ada do kieszeni koszuli. Jakakolwiek próba z?apania oddechu ko?czy si? niepowodzeniem. Po prostu ma na to czasu, bo oto natychmiast z g?o?ników dobiega ostry basowy wst?p do Quartz. Hogarth przechodzi samego siebie. Na pocz?tku kroczy po scenie z roz?o?onymi r?koma niczym bocian, potem wyci?ga spod statywu chyba wszystkie mo?liwe grzechotki i rozpoczyna szalony taniec... One of those days you're just gonna stop... Gdzie tam! Chwila przerwy i wszyscy fani zakochani po uszy w p?ycie Brave prze?ywaj? prawdziw? ekstaz?. Bridge i Living With The Big Lie. Po us?yszeniu tych?e, d?ugo b?d? musia? si? przekonywa? do wersji studyjnych. ?adna p?yta nie odzwierciedli tej fali gor?ca, tych ciarek na plecach i bólu zdartego do granic mo?liwo?ci gard?a... Ja chc? Runaway! Ja chc? Runaway!...
The Party. Publiczno?? je Steve'owi z r?ki. Jedno nieodpowiedzialne kla?ni?cie wywo?uje lawin? braw przetaczaj?c? si? przez ca?? Hal?. Dopiero po d?u?szej chwili zaczynaj?. H brzd?ka przy fortepianie, Rothery gra jak czterdziestoosobowa orkiestra, zestaw Kelly'ego produkuje jakie? kosmiczne d?wi?ki. Wraz z gasn?cym pomara?czowym ?wiat?em znikaj? powoli klawiszowe plamy, cichn? niezliczone solówki. Jeszcze tylko obowi?zkowe welcome to your first party... (Okazuje si? by? stwierdzeniem proroczym) i Mark Kelly odpala z samplera po?aman? elektroniczn? fraz? oznaczaj?c? tylko jedno - Between You And Me. To dopiero jazda! Wielki m?yn na ca?ej d?ugo?ci sali. Skokom i aplauzom nie ma ko?ca. Chóralny ryk publiki niesie si? po sali... It's just something between you and me...
Panowie opuszczaj? scen?. Spokojnie, wróc?. Ten koncert nie mo?e si? jeszcze sko?czy? - ka?dy jest chyba tego samego zdania... H zapewnia, ?e znikaj? tylko na trzy minuty.
Wracaj?. Z jakim impetem... Mroczne klawiszowe plamy. ?ó?to-niebieskie ?wiat?o zalewa scen?. Jeden d?wi?k, drugi... Morze r?k, fale ogników i podniesione kulki. Tak wygl?da przepi?kna, przestrzenna wersja Estonii. Kolejny utwór to The Uninvited Guest. H prezentuje swoje magiczne pude?ko wype?nione elektronik? (wg biografii Marillion jest to przerobiony kij do krykieta!). W??cza jaki? efekt imituj?cy kuku?k?, przekomarza si? z publiczno?ci? i po chwili Hala Wis?y otrzymuje utwór zagrany z werw?, jakiej nie powstydzi?aby si? hard-rockowa kapela. Po prostu nie pozwala usta? spokojnie w miejscu. I na koniec Cover My Eyes. Jest zabawa w "echo" z publiczno?ci? w refrenach, H biega po scenie z miniaturow? kamer? filmuj?c cz?onków zespo?u i publiczno?? (obrazek idzie bezpo?rednio z kamery na rzutnik w Hali!), wspina si? na zestawy g?o?ników. Pete Trewavas gania od jednego kra?ca do drugiego, nawet Steve Rothery opuszcza nas (czyli praw? cz???) na chwil? i popisuje si? umiej?tno?ciami przed lew? stron?. A ca?a sala ryczy paaaain, heeeeaaaven.... Wielkimi krokami zbli?a si? koniec koncertu...

Wychodz? raz jeszcze, wywo?ani niezliczon? ilo?? razy. Hogarth s?odzi publiczno?ci, my odpowiadamy prawdziw? burz? braw. Magiczny koncert musi sko?czy? si? jak najbardziej magicznie. The ghost of the myst was on the field... wiadomo - Easter. A potem pozostaj? ju? tylko pot??ne, d?ugie brawa i muzyka dzwoni?ca w uszach i rozchodz?ca si? po ca?ym ciele...
Koncert roku. Kulki spad?y z nieba.

Pozdrowienia i podzi?kowania id? do Grze?ka z Bielska-Bia?ej za odkrzyczany przez nas "Krakow" w trakcie The Invisible Man (nawet brawa dostali?my!), Stalkera (wiadomo), Bulacza z Rock Magazynu, Pietrasa vel Hawkmoona i ca?ego m@pla, weso?ego S?owaka (niestety si? nie przedstawi?) stoj?cego obok mnie i raz po raz cykaj?cego fotki...

w przypadku mojej relacji powiem: O CHOLERA, ZNOWU PATOS Smile
_________________
i'm in luv ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij email Odwiedź stronę autora Tlen
stalker and parsival
CfO Beton


Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 6855

PostWysłany: Czw Mar 24, 2005 15:23    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Malkavian napisał:
Matko swi?ta ale PATOS Very Happy
Przez przeszklony dach Hali Wis?y przedzieraj? si? ostatnie promienie zachodz?cego s?o?ca ust?puj?cego ci??kim chmurom...
w przypadku mojej relacji powiem: O CHOLERA, ZNOWU PATOS Smile


ale z nas betony... Twisted Evil Twisted Evil Twisted Evil

Patos rz?dzi !!!
_________________
Now is the time to relaunch the dream weapon
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij email
Malkavian
ma gadane


Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 887
Skąd: Krk

PostWysłany: Czw Mar 24, 2005 15:25    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Powinnismy pisa? we dwóch na Caladana, po ostatnich przygodach z pseudointelektualnymi reckami nadajemy si? idealnie... Twisted Evil
_________________
i'm in luv ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij email Odwiedź stronę autora Tlen
stalker and parsival
CfO Beton


Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 6855

PostWysłany: Czw Mar 24, 2005 15:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jedyne co da sie na Caladanie czyta? to newsy... trzeba przyzna? ?e napisane s? w fajny sposób...
_________________
Now is the time to relaunch the dream weapon
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij email
indigo blue
CfO maniak


Dołączył: 04 Lut 2005
Posty: 1103

PostWysłany: Pią Mar 25, 2005 17:20    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pi?knie to opisali?cie, Panowie... Jedyne, co pozosta?o, to ?a?owa?, ?e mnie tam nie by?o Crying or Very sad Crying or Very sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stalker and parsival
CfO Beton


Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 6855

PostWysłany: Pią Mar 25, 2005 17:48    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ej, Indigo... ty by?a? na Marillion weekend, wi?c nie masz chyba zbyt wiele do ?a?owania...

no chocia? tego "Krakow" nie us?ysza?a?... Wink
_________________
Now is the time to relaunch the dream weapon
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij email
indigo blue
CfO maniak


Dołączył: 04 Lut 2005
Posty: 1103

PostWysłany: Pią Mar 25, 2005 17:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

stalker and parsival napisał:
Ej, Indigo... ty by?a? na Marillion weekend, wi?c nie masz chyba zbyt wiele do ?a?owania...


Weekend weekendem, ale koncerty w Krakowie s? jedyne w swoim rodzaju Crying or Very sad Us?ysze? Marble krakowskie jeszcze raz po bydgoskich te? by?o by wtedy mi?o...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
metalmissiek
nowicjusz


Dołączył: 30 Mar 2005
Posty: 12

PostWysłany: Sro Mar 30, 2005 22:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dla mnie by? to trzeci ju? koncert MARILLION.

Pierwszy mia? miejsce równie? w Hali Wis?y, tyle ?e 25 pa?dziernika 2001.
Drugi na krakowskim rynku 17.05.04 (dla mnie to zupe?nie osobny koncert, wi?c licz? go jako oddzielne wydarzenie).

No i teraz ten trzeci. Z pewno?ci? magiczny wieczór, co? niesamowitego. Zreszt? ka?dy kto by?, ten dobrze wie. Nie ma sensu si? rozpisywa?, zw?aszcza ?e poprzednicy zrobili to wyczerpuj?co.

Dodam jednak, ?e dla mnie mimo wszystko pi?kniejszy by? ten wcze?niejszy, sprzed trzech lat. Nie wiem, mo?e to kwestia sentymentu? Wtedy widzia?em ich przecie? po raz pierwszy. A to zawsze jest ogromne prze?ycie. No i w dodatku wtedy zagrali dla mnie "Afraid of sunlight"i "Out of this world" a teraz tego zabrak?o...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stef
bywalec


Dołączył: 28 Mar 2005
Posty: 114
Skąd: Neverland

PostWysłany: Nie Kwi 03, 2005 20:04    Temat postu: Re: Marillion, Marbles Tour... 17/18.05.2004 Kraków Odpowiedz z cytatem

mi?o by?o powspomina?...

stalker and parsival napisał:
ostatecznie przekona?em si?, ?e memu sercu bli?sze s? dokonania Marillion ze Stevem Hogarthem... ?e zarówno muzycznie jak i wokalnie te nagrania oddzia?uj? na mnie mocniej i wi?cej dla mnie znacz? ni? dorobek zespo?u z ery Fisha...


amen bracie.

P.S. To by? bukiecik fio?ków od fanki (przed 21 wiekiem).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stef
bywalec


Dołączył: 28 Mar 2005
Posty: 114
Skąd: Neverland

PostWysłany: Nie Kwi 03, 2005 20:17    Temat postu: Re: Marillion, Marbles Tour... 17/18.05.2004 Kraków Odpowiedz z cytatem

oj mi?o si? czyta te Wasze wspominki....

Malkavian napisał:
Charyzma i talent aktorski H'a s? bezsprzeczne. On nie tylko ?piewa o znikaj?cym cz?owieku. On si? nim staje...


och... wracaj? wspomnienia....

a mog? si? poczepia?? ;o)

Malkavian napisał:
Przyciasny granatowy garnitur

czarna marynarka w drobny pra?ek.

Malkavian napisał:
czarne pr??kowane spodnie

SZARE!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Malkavian
ma gadane


Dołączył: 15 Lut 2005
Posty: 887
Skąd: Krk

PostWysłany: Nie Kwi 03, 2005 20:21    Temat postu: Re: Marillion, Marbles Tour... 17/18.05.2004 Kraków Odpowiedz z cytatem

Stef napisał:
a mog? si? poczepia?? ;o)

Malkavian napisał:
Przyciasny granatowy garnitur

czarna marynarka w drobny pra?ek.

Malkavian napisał:
czarne pr??kowane spodnie

SZARE!


fajnie ?e mi?o si? czyta

o jeeeez, czarne czy szare, wa?ne ?e wymiatali Twisted Evil
_________________
i'm in luv ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wyślij email Odwiedź stronę autora Tlen
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum CfO - forum Porcupine Tree Strona Główna -> #moje wielkie koncerty# Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group